środa, 10 kwietnia 2013

odnowa/regeneration

chodzę na lekcje angielskiego, stąd te angielskie słówka w tytule... :) przyjemnie jest się uczyć języka... bardzo żałuję, że w szkołach do których chodziłam miałam takich kiepskich nauczycieli. 
na szczęście na naukę nie jest za późno i teraz nadrabiam zaległości :) 

nadal wyczekuję Wiosny. białe łaty śniegu topnieją, słychać skapującą z parapetów, daszków i rynien wodę. 
nadal chłodnawo i szaro. 

odtajam pozimowo. z nową filozofią życia i żywienia... i wiarą w to, że wszystko się uda...

....






8 komentarzy:

one big creative mess pisze...

Grunt, że pozytywne myśli w głowie mieszkają. :)
U mnie niestety nastąpiło zmęczenie angielskim, tyle lat na wyspie jestem, a ciągle czegoś nie rozumiem, albo w czasie rozmowy nagle słówek brakuje. Nawet tęsknię za śpiewnym zaciąganiem koncówek tak typowe dla wschodnich regionów Polski. Jak jestem w rodzinnych stronach to nasłuchać się nie mogę babć plotkujących przy płocie. :D

Telari pisze...

O, no proszę (: Powodzenia życzę.
Dzisiaj w końcu się pozbyłam zimowego płaszcza i zdecydowanie dobrze się czułam przy 14tu stopniach w prochowcu.

myownexcuse pisze...

moglo by tez byc revivification or reclamation
jezyki to fajna sprawa, przynajmniej mnie sprawia to wiele radosci jak umiem cos powiedziec nie w rodzimym, a wyuczonym, choc wiadomo, tez tak mam jak Drui, ze czegos tam mi zabraknie, a czagos nie skumam, wtedy sie wnerwiam i zazwyczaj draze i pozniej slowko kojarze z sytuacja i jakos zostaje w pamieci :)
tylko, ze slow jest tysiace, a moze miliony, i pewnie nigdy wszystkich sie nie naucze...

teraz, mysle, ze chcialabym uczyc sie tez innego jesyka niz angielski, tylko kiedy ja znajde na to czas ?

a, co do nauczycieli angielskiego, to moi tez byli do dupy, tylko mnie dolowali i nic nie rozumialam z tego co mowili :(((

fajnie, ze wrocilas do nauki jezyka, czlowiek uczy sie cale zycie, to prawda, a poza tym jak ma sie wiecej lat to podchodzi sie do wielu rzeczy inaczej niz w wieku szkolnym, bardziej sie chce niz musi :)

a, co to za zmiany zywieniowe w Waszym domu?

myownexcuse pisze...

znaczy sie jezyka a nie jesyka hihihi :)))

Gabi pisze...

Z tymi myślami różnie bywa... Stale muszę nad tym pracować, by się nie dołować :)i na wszytko patrzeć pogodnie. W związku z tym, nałożyłam sobie pewne "rygory"...

Co do gwary, to od jakiegoś czasu zaczęłam ją cenić. Nigdy jakoś specjalnie mi nie przeszkadzała, ale nie zwracałam na nią większej uwagi. Teraz to się zmieniło. Język polski stał mi się bliższy i chyba przez to zaczęłam bliżej przyglądać się innym odmianą języka... Nawet lubię gadoć po ślunsku :) Na wschodzie byllaaam 2 razy :) naprawdę fajnie zaciągacie :)) Interesująca jest też gwara kaszubska.

Angielski odkrywam na nowo. Sprawia mi to wielka frajdę :) ale mój zasób słówek na ta chwilę jest malutki. pewnie przy konfrontacji z Anglikiem miałabym spore trudności z porozumieniem się i to pewnie by mnie złościło... :)))

Gabi pisze...

dzięki :)

tak, Wiosna! i od razu na barkach lżej :)))

Gabi pisze...

Dzięki za słówka, zanotowałam sobie ;))) Masz rację Jola, że teraz się bardziej chce niż musi. Dlatego nauka stała się przyjemnością a nie jakimś zaliczaniem przedmiotu...

A zmiany żywieniowe to nie jakaś rewolucja, tylko po prostu więcej owoców i warzyw na śniadanie, obiad i kolację. Już od jakiegoś czasu staram się by posiłki nie były zbyt zakwaszające, by były zasadowe, ale nie jest to łatwe, szczególnie zimą.

Gabi pisze...

spoko :) domyśliłam się o co chodzi ;))))